Trudna nazwa dla obcokrajowca, choć o nich tu nie trudno. Wrzeszczyn pod Jelenią Górą. Magiczne miejsce. Wspaniale było poleżeć na słonecznej łące, na wzgórzu i posłuchać ciszy. Nawet jeśli jest to cisza z beczącymi owcami w tle...
Było pysznie.
Agata zrobiła cudowne spatzle. Roland polędwiczki. Oczywiście jagnięce.
No i salami. Wiadomo, z wrzosówek. Salami na początku wygląda tak:
Albo tak:
A do tego ten klimat:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz