Tymczasem to słynne powiedzenie powstało za sprawą lnianki siewnej, zwanej również między innymi rydzem, która i przed wojną i po wojnie była zaraz po rzepaku najbardziej rozpowszechnioną i najbardziej "rozprzestrzenioną" rośliną oleistą. Zresztą i dzisiaj wygląda znajomo...
A skąd wzięło się to słynne powiedzenie? Tani i łatwo dostępny olej rydzowy, tłoczony właśnie z lnianki, świetnie zastępował tłuszcz zwierzęcy i "robił" za tak zwaną omastę.
Ale wróćmy do rydzów.
Rydze nie potrzebują długiej obróbki. Wspaniale smakują z chrupiącą bagietką albo makaronem. Wystarczy podsmażyć je na klarowanym maśle, dodać cebuli, posolić, popieprzyć i gotowe.
Oto wersja z makaronem:
1/2 kg rydzów
1 cebula
3/4 szklanki śmietanki 18%
250 g makaronu
sól, pieprz
natka pietruszki
oliwa truflowa (opcjonalnie)
Grzyby dokładnie oczyść (lepiej ich nie myć, bo chłoną wodę jak gąbka) i smaż na klarowanym maśle z każdej strony po 3-4 minuty, aż zaczną się przyrumieniać.
W tym czasie ugotuj makaron.
Zdejmij grzyby z patelni (możesz je wstawić do ciepłego piekarnika, żeby nie ostygły) i wrzuć cebulę pokrojoną w piórka. Można dodać jeszcze odrobinę masła. Smaż na jasnozłoty kolor.
Odcedź makaron. Dodaj go do cebuli. Wlej śmietanę i wszystko wymieszaj. Wrzuć grzyby. Posól, popieprz i posyp natką. Skrop oliwą truflową.
Proste, szybkie, doskonałe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz